Radio Białystok | Wiadomości | Rosyjski historyk: władze Rosji kłamią na temat Obławy Augustowskiej
Historyk rosyjskiego "Memoriału" Nikita Pietrow powiedział, że władze Rosji kłamią, twierdząc, iż nie wiedzą, co się stało z osobami zaginionymi w trakcie Obławy Augustowskiej.
W sobotę (25.07) mija 75 lat od zakończenia antypolskiej operacji Armii Czerwonej i sowieckich służb nazywanej Obławą Augustowską. Od 10 do 25 lipca 1945 roku oddziały Armii Czerwonej, wojska NKWD i komunistyczna Służba Bezpieczeństwa aresztowały około 7 tysięcy Polaków mieszkających na Suwalszczyźnie. Na podstawie badań polskich i rosyjskich historyków ustalono, że co najmniej 592 osoby zostały wywiezione na teren Związku Radzieckiego i tam zamordowane.
Rosyjski historyk Nikita Pietrow, który bada tę zbrodnię, powiedział Polskiemu Radiu, że teczki ofiar są w Moskwie, a władze szukają kłamliwych pretekstów, aby nie przekazać tych dokumentów Polsce.
- Prokuratura schowała się za wygodną frazą "byli w areszcie, ale nie zostali osądzeni i nie wiemy, co się z nimi stało". To głupie, bo państwowy organ nie może powiedzieć: aresztowaliśmy człowieka, ale nie wiemy, co się z nim stało. Państwo ich albo wypuściło, albo skazało i wysłało do łagru, albo zabiło - tłumaczy Nikita Pietrow.
Z badań polskich i rosyjskich historyków wynika, że miejsca pochówku ofiar Obławy Augustowskiej mogą znajdować się w okolicach wsi Kalety, w obwodzie grodzieńskim na Białorusi. Jednak władze w Mińsku, pod naciskami z Moskwy, nie chcą ujawnić archiwalnych dokumentów ani nie wydają zgody na przyjazd grupy polskich badaczy.
Przy Wzgórzu Krzyży w Gibach, miejscu symbolizującym grób ofiar Obławy Augustowskiej, obchodzono w niedzielę 75. rocznicę największej zbrodni dokonanej na Polakach po II wojnie światowej. Obława Augustowska nazywana jest również małym Katyniem.
Po bardzo dobrze przyjętych "Dziewczynach Obławy Augustowskiej" Teresa Kaczorowska napisała kolejną książkę na ten sam temat.